11 cze Podwójna mama
Dokładnie dzisiaj mija rok od narodzin Kubusia. TU i TU znajdziesz pierwsze zdjęcia Kubusia.
365 dni bycia podwójną mamą. Z tej okazji chciałam napisać podsumowanie tego czasu. Po napisaniu kilku zdań stwierdziłam, że jest to zupełnie bez sensu. Dla każdej mamy jej dziecko jest najcudowniejsze na świecie…. Także po co komu, moje ochy i achy 😉 Oszczędzę Wam tego, co się działo w kolejnych miesiącach. Kiedy książę Jakub zaczął przesypiać noce (bo nie przesypia), kiedy zaczął chodzić (bo nie chodzi), jaki jest mądry, piękny i zdolny 😉
Jeśli w jednym słowie miałabym opisać tego młodego Człowieka, to powiedziałabym, że jest UROCZY.
Jego urok osobisty absolutnie rozkłada mnie na łopatki. (J. twierdzi, że tą cechę odziedziczył po mnie. Skoro tak twierdzi, wierzę mu na słowo 😛 )
Tyle w tym temacie.
Patrzę na te 365 dni i myślę sobie jak bardzo mnie zmieniły. Dobrze mi w tym byciu mamą.
Mam więcej luzu i cierpliwości. Wstaję tryliard razy w nocy. Przy pierwszym dziecku przesypiając zaledwie kilka godzin chodziłam (delikatnie mówiąc) niepocieszona . Dziś jest luzik. Wiem, że to za chwilę minie. I bez jęczenia wstaję rano, zakasuję rękawy i stawiam czoła kolejnym dniom.
Pojawienie się Kubusia zrobiło też bardzo dobrze naszej relacji z Julkiem. Jest mniej spiny, więcej dystansu. Dzięki temu, że mamy dwójkę dzieci zmienia się perspektywa w byciu rodzicem. Jestem zdecydowanie lepszą mamą dla obydwóch chłopców.
Chce mi się chcieć.
Paradoksalnie mam też więcej siły. Chce mi się chcieć. Być mamą i żoną. Nie zapominam też o sobie. Rozkręcam swoją firmę, dbam o siebie. Pomimo wszystko znajduję przestrzeń tylko dla mnie. To daje mi równowagę!
Czy jest sielanka?
Absolutnie nie ma! Nie kończę dnia z kolorową tęczą. I choć zdecydowanie za często dostajemy kopniaki w bok, to zawsze wychodzimy z nich obronną ręką. Życiowe sztuki walki opanowaliśmy do perfekcji. Bywa trudno, nawet bardzo. Wszystkie te sytuacje dały nam jednak poczucie, że MY damy radę, bez względu na wszystko! (chociaż losie, nie testuj nas więcej 😛 )
Co mi najbardziej dokucza?
Nieprzewidywalność. Lubię planować. Daje mi to poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Przy dzieciach wiem jedno – muszę zaplanować to, że nie mogę planować 😛
Dwójka to dwa razy więcej nieprzewidzianych sytuacji, chorób, potrzeb, wizyt lekarskich i niespodzianek. Trosk, zmartwień i bezsennych nocy.
Chociaż z drugiej strony, to właśnie bycie podwójną mamą nauczyło mnie systematyczności w pracy. Dzięki temu np. materiały dla Pacjentów przygotowuję dużo wcześniej. Jeszcze z tym blogiem nie ogarniam 😉 ale i nad tym pracuję 😉
Relacje w związku, kiedy pojawiają się dzieci
Pewnie bywa różnie. Potrafię sobie wyobrazić sytuację, kiedy ludzie nie udźwigną tematu. Bycie rodzicem to nie sielanka. Rozumiem osoby, które nie decydują się na dzieci z różnych pobudek. Rozumiem również tych, którzy po prostu nie chcą rezygnować z dotychczasowego życia. Wiem, że są też pary, których relacja traci na intensywności po pojawieniu się dzieci.
Mam to szczęście, że u nas jest inaczej. Totalnie inaczej. Czy to dar od losu? Nie. To ciężka praca. Nasza. Moja i J. Są dni bez przestrzeni na NAS i to akceptujemy. Bez pretensji i napięć. Są też (wyjątkowo) takie chwile, kiedy jesteśmy tylko MY. Nie często, ale tym bardziej je doceniamy. I największa część czasu, kiedy MY oznacza nas CZWORO.
I wiecie co, fajny ten nasz dream team.
A co dalej? Za dalej podziękuję 😛
See You
D.
Mariola
Posted at 18:38h, 11 czerwcaOooooo to sto lat dla Kubusia! Dużo zdrówka i beztroskiego dzieciństwa!!! A to nie swietujecie dziś??? ????