12 kw. Powrót do pracy. Wracam do gry.
Wiadomo było, że ten moment nadejdzie. Nie spodziewałam się jednak, że nadejdzie tak szybko. Tak niedawno pisałam Wam informację o ciąży TUTAJ. O tym z jakimi emocjami się wiązała. Pamiętam swoje zaskoczenie, a później stres, bo przecież chwilę wcześniej zaczęłam nową pracę. Delikatnie mówiąc mało komfortowa sytuacja… ale życie napisało taki scenariusz.
Po tym jak urodził się Kubuś nastawiłam się, że przez cały okres urlopu macierzyńskiego będę mogła się skupić tylko na nim. Po powrocie do pracy miałam przejąc zarządzanie nowym zakładem, który budował pracodawca więc w tym obszarze czułam, że nic nie tracę. Zrobiłam to, co do mnie należało przed porodem, a resztę zadań mogłam zrealizować spokojnie po powrocie. Plan był taki, że po macierzyńskim wracam do pracy i dodatkowo będę mogła spotykać się z Pacjentami.
Znacie to przysłowie, że “jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach”….
Życie napisało ponownie swój scenariusz. Bez wdawania się w szczegóły… okazało się, że po macierzyńskim nie mam do czego wracać. I tu pojawiły się wątpliwości “co dalej?”. Oczywiście praca na etacie (chociażby w niepełnym wymiarze) + prowadzenie własnej działalności to kombinacja idealna. Z jednej strony dająca poczucie bezpieczeństwa i komfortu finansowego z drugiej strony mogę się realizować jako dietetyk. Zwłaszcza, że praca wiązała się z ciekawym projektem wprowadzenia innowacyjnych produktów na rynek. Mogłam wykorzystać zarówno swoje kompetencje jako manager i dietetyk.
Szybko ochłonęłam i zaczęłam działać.
Najważniejsza była decyzja CO DALEJ?
Zdecydowałam, że zostaję tylko przy swojej działalności jako dietetyk. Uwielbiam tą pracę, czuję się w niej dobrze. Daje mi ona poczucie ogromnej satysfakcji. Wierzę, że przy odpowiednim nakładzie pracy i działań, rozkręcę swoją firmę.
Dotychczas pracowałam z Pacjentami “dla przyjemności”. Spotkania pozwalały mi być na bieżąco w temacie, cały czas iść do przodu. Teraz sytuacja się zmieniła. Będzie to moja jedyna praca.
Na cały etat wracam do pracy w wakacje. Teraz pracuję na jego małą część. Niby niewiele, ale i tak spowodowało to niezły armagedon w domu i potrzebę zorganizowania codzienności na nowo.
O tym jutro, bo często pytacie jak ja to robię, że to wszystko ogarniam. Uchylę rąbka tajemnicy 😉
CIEKAWA JESTEM WASZYCH HISTORII?
JAK BYŁO U WAS Z POWROTEM DO PRACY?
Jak się z tym czuję?
Początkowo była faza nazwijmy to “delikatnego niezadowolenia” 😉 Później przyszła faza akceptacji. A teraz skupiam się na tym, co dobrego idzie za tą decyzją. Mogę tworzyć swoją markę. Wyzwala to we mnie duże pokłady kreatywności i poczucie, że “chce mi się chcieć” bo to, co robię, robię dla siebie. To jest mój kapitał.
A co z Kubusiem? Nie czuję się przez to “złą mamą”. Im więcej mam zajęć, tym lepiej się organizuję. Pracuję popołudniami i wieczorami jak J. wraca do domu, albo chłopcy śpią. Spotykam się z Pacjentami w weekend, kiedy chłopcy są z Tatą. Odpisuję na wiadomości po nocach.
Nie narzekam. Jestem wdzięczna, że mogę mieć pracę, która pozwala łączyć pracę z życiem rodzinnym. I wiecie co ostatnio zauważyłam? Dzięki temu, że zajmuję się teraz nie tylko rodziną mogę na 100% cieszyć się tym czasem, kiedy jesteśmy razem. Czuję się spełniona. Czas z rodziną jest na 100%, a kiedy jest czas na pracę to mobilizuję się w sobie jak tylko potrafię aby jak najwięcej spraw pozałatwiać. I mam poczucie, że coraz lepiej mi to wychodzi.
Wpadajcie jutro. Będzie o tym jak wygląda mój dzień.
ZDJĘCIA: JOANNA MLONKA
Dziękujemy Asiu 🙂
MG
Posted at 09:39h, 13 kwietniaPisałam już na instagramie – wróciłam do pracy kiedy córka skończyła 6 miesięcy-moja mama i sasiadka zdecydowały sie mi pomóc i zajęły się mała a ja mogłam spokojnie wrócic do pracy.. Chodzę na 7:00 kończę o 14:30 i po pracy od razu odbieram córke z przedszkola. Julcia majac 2,5 r. poszła do przedszkola, jedynym minusem jest to że musi wstawac ze mną wcześnie bo po drodze do pracy zostawiam ją w przedszkolu , Niestety teraz jestem zdana tylko na siebie ale radzimy sobie a córka zadowolona bo uwielbia tam chodzić. .Pozdrawiam
Katarzyna
Posted at 15:45h, 13 kwietniaPowroty do pracy wcale nie są takie złe… 😉 Każda mama, o ile naprawdę tego chce, doskonale poradzi sobie z pogodzeniem obowiązków domowych i zawodowych. W przypadku pierwszej córki, do pracy wróciłam po 11 miesiącach od jej narodzin. A teraz moja druga córka ma 9 miesięcy (jest miesiąc młodsza od Pani Kubusia!), a ja od dwóch tygodni pracuje na część etatu. Dziadków mamy daleko, córeczka jest z nianią, która zajmowała się naszym starszakiem. Na jej widok uśmiecha się od ucha do ucha i pieje z zachwytu 😉 A ja? Czułam, że wyjście z domowych pieleszy jest mi bardzo potrzebne. Bardzo lubię swoją pracę i kontakt z ludźmi, a na macierzyńskim było to bardzo okrojone. Powiem krótko – odżyłam. 🙂 Choć to stwierdzenie może wydawać się oklepane, głęboko wierzę, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. 🙂 Czego i Wam bardzo życzę! 🙂
Daria Rybicka
Posted at 22:54h, 19 kwietniaKasia, dzięki za ten komentarz. Wiem, że tak jest. Jednak zawsze ten moment to spore przeżycie. Przy Julku miałam łatwiej bo zajmowała się nim moja siostra. Teraz dylematy złobek/niania też się pojawiły.
Na szczęście uwielbiam swoją pracę i to bez wątpieenia jest ogromny plus w tej sytuacji. Tylko tą codzienność trzeba ogarnąć 😉
Jak u Ciebie po tych kilkunastu dniach????
Matylda
Posted at 21:44h, 13 kwietniaWow, co za foty! Oglądam już któryś raz i choć widzę Was przecież często, to nie mogę się napatrzeć!
Daria Rybicka
Posted at 22:51h, 19 kwietnia:*
to chyba jednak częściej musimy się widywać 😛
Kasia
Posted at 22:06h, 13 kwietniaJa wróciłam do pracy po rocznym macierzyńskim, na 6 godzin dziennie, blisko do pracy, która bardzo lubię. Musieliśmy przeorganizowac swoje życie, wynajelismy mieszkanie, zrobiliśmy remont, babcia poszła na emeryturę żeby zająć się malutką. Wszystko super a po tygodniu pracy dostałam wypowiedzenie… Tzw propozycja nie do odrzucenia… Wiec wszystko szlag trafił 🙁 teraz szukam czegoś nowego ale wiem że niestety będzie to kosztem córeczki bo okres próbny i już cały etat, zobaczymy jak to wyjdzie
Daria Rybicka
Posted at 22:56h, 19 kwietniaTakie historie strasznie mnie denerwują 🙁 Trudna sprawa.
Trzymam za Ciebie mocno kciuki. Poza tym, nigdy nie wiadomo co na nas czeka za zakrętem. Może nowe życie jest po stokroć fajniejsze :*
Ula
Posted at 10:33h, 26 majaTak na wstępie – to zachwyciły mnie oczęta malucha. Przeurocze dziecko. 😀
A odnośnie pracy, sama po ciąży miałam problem, bo z natury jestem leniem a dziecko sprowadziło i tak sporo obowiązków, których sobie człowiek nie odłoży na bok. A tu dochodzi jeszcze potrzeba pracy, w związku z czym życie całkowicie ulega przewrotowi i trzeba je poświęcić całkiem na rzecz innych. A to trudna sprawa dla lenia z natury. Ale udało się to wszystko pogodzić nawet i dużo pomogło znalezienie dobrego pracodawcy. Mieliśmy mnóstwo rozmaitych szkoleń, z zarządzania czasem,szkolenie zarządzanie zespołem, motywacja do pracy, i sporo innych. Dzięki temu i wdrożenie w nowe obowiązki było duuuużo łatwiejsze.