SOCIAL MEDIA
Daria Rybicka - dietoporady | Intymna historia porodu
39
post-template-default,single,single-post,postid-39,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,side_menu_slide_from_right,qode-content-sidebar-responsive,transparent_content,columns-3,qode-theme-ver-13.0,qode-theme-bridge,wpb-js-composer js-comp-ver-5.4.4,vc_responsive

Intymna historia porodu

 

Czy można przygotować się do porodu? Jak wywołać poród?

Zobacz jak to wyglądało u nas.

 

To wpis bardzo osobisty. Chcę się podzielić naszą historią. Pokazać, że poród nie musi wyglądać tak, jak mrożące krew w żyłach historie koleżanek, mam i ciotek.

Czy można przygotować się do porodu? Jak wywołać poród? Zobacz jak to wyglądało u nas

Przed porodem zastanawiałam się jak mogę się do niego przygotować. Stwierdziłam, że pomogą mi dwie rzeczy – pozytywne nastawienie i bycie w kontakcie ze swoim ciałem. Ok. było mi łatwiej, bo wiedziałam jak to wszystko będzie wyglądać, czego mogę się spodziewać itd. Wiedziałam też, że muszę wziąć pod uwagę jedną rzecz – porodu nie da się zaplanować! O tym jak konkretnie wyglądały te przygotowania przeczytacie w kolejnym wpisie (tekst podzieliłam na 2 części bo wyszła mi jakaś epopeja).

Założyłam tylko, że chcę płynąć z tym co będzie się działo, przyjąć zapisaną mi historię z „dobrodziejstwem inwentarza”.

Udało się! Dane mi było przeżyć piękny poród. Tak, wiem jak to brzmi….

Moja historia

Julcia rodziłam pod koniec 37 tygodnia. Wydawało mi się naturalne, że tym razem będzie podobnie. Kiedy na kilkanaście dni przed porodem pojawiły się objawy świadczące o tym, że za chwilę ten dzień nadejdzie, przyjęłam je z dużą radością. 2 tygodnie przed porodem miałam już bardzo silne skurcze przepowiadające. Dwukrotnie byliśmy przekonani, że „to już”. Jeździłam na KTG do szpitala, które rejestrowało silne skurcze i wracałam do domu z informacją, że czekamy dalej.

I wiecie co? Nasze dziecko wiedziało lepiej. Wybrało idealny dzień!

Dziadkowie zaproponowali, że wezmą Julcia na weekend żebyśmy odpoczęli. Na piątkowy wieczór zaplanowaliśmy spotkanie z Przyjaciółmi.

Znacie metodę na wywołanie porodu? Ja tak!

Wyobraźcie sobie, że Aga i Marcin mają 100% skuteczność. Znam 4 historie, w których po spotkaniu z nimi kobiety zaczynały rodzić! I to nie jest żart więc jeśli macie potrzebę przyspieszenia porodu to teraz już wiecie co robić wink

W przeddzień narodzin Julcia jedliśmy wspólnie lody. Tym razem był mecz, rozmowy do północy i śmiechy, że po spotkaniu to już na pewno urodzę. I tak się stało!

Sobota

To ma być nasz weekend. Taka przedłużona randka we dwoje.

Pobudka w południe, wspólne śniadanie w rytmie slow, sprzątanie mieszkania i jesteśmy gotowi na podbój miasta. Wieczorna kolacja (obłędna wietnamsko – tajska kuchnia), spacer po mieście i najlepsze lody na świecie (limonka z chili) to wspomnienie TEGO wieczoru .

Nic, zupełnie nic nie wskazywało na to, że to będzie ten dzień.

Niedziela. 12.06

O 4.00 się obudziłam, po kilku sekundach odpłynęły mi wody płodowe w ilości spektakularnej. Pierwsze wrażenie – szok. To już? Na początku moje zdenerwowanie… po kilku minutach doszłam do równowagi. Szybki prysznic, skurcze już co 5 minut. Ekspresowa droga do Szpitala.

 

Szpital

Wszystko potoczyło się błyskawicznie! Po cichu miałam nadzieję, że tym razem również będę mogła rodzić w wodzie. Niezbędne badania, KTG i mogłam już się w niej znaleźć. Szybko minął czas skurczy (1 godz. 20 minut) i usłyszałam, że Poślubiony ma szykować pieluszki. Wiedziałam co to oznacza. Wiedziałam, że już za chwilę będziemy we trójkę. Kubuś nie mógł doczekać się spotkania z nami – tuliliśmy go w swoich ramionach już po 10 minutach.

 

Poród idealny?

Dla mnie tak. Miałam przy sobie Męża, który mnie wspierał i położną, której jestem bardzo wdzięczna za moje doświadczenie porodu. To w dużej mierze jej zasługa, że dziś w taki sposób mogę wspominać ten dzień. Pomimo oczywistego bólu starałam się wsłuchać w swój organizm, dawać się ponieść sygnałom, które od niego dostawałam. Słuchałam położnej, która doskonale wiedziała, co w danym momencie może mi pomóc.

Dziwne jest to, że myślami wracałam również do kobiety, która dodawała mi siły. Nie poznałam jej osobiście, a jej słowa tak mi skradły serce, że wracały do mnie jak bumerang.

 

Witamy Cię Synku!

 

 

Jesteśmy w domu

Pierwsze chwile w domu to wspomnienie zapachu piwonii zmieszane z zapachem noworodka. Piękny czas. Jasność w domu, spokój i radość.

 

Czas spędzony w szpitalu opiszę Wam w II części.

Dostałam od Was dużo pytań dotyczących porodu w Szpitalu Św. Zofii przy Żelaznej. Dlatego przygotuję dla Was oddzielny wpis na ten temat.

Czy można przygotować się do porodu? Cz.II

Luksusowy poród – fakty i mity porodu na Żelaznej

2 komentarze