SOCIAL MEDIA
Daria Rybicka - dietoporady | Dobry poród. Szpital Św. Zofii
43
post-template-default,single,single-post,postid-43,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,side_menu_slide_from_right,qode-content-sidebar-responsive,transparent_content,columns-3,qode-theme-ver-13.0,qode-theme-bridge,wpb-js-composer js-comp-ver-5.4.4,vc_responsive

Dobry poród. Szpital Św. Zofii

 

Dobry poród jest możliwy. Szpital Św. Zofii jest okrzyknięty najlepszym w Warszawie. Czy rzeczywiście to szpital idealny?

Dzieliłam się z Wami swoimi przemyśleniami dotyczącymi porodu TUTAJ i TUTAJ.

Dostałam od Was dużo pytań dotyczących Szpitala Św. Zofii przy Żelaznej więc chciałam podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami. To już ostatni wpis z „porodowego cyklu”.

„Dobry” poród jest rzeczywiście możliwy. Julcia i Kubusia rodziłam w Szpitalu Św. Zofii. Słynny szpital przy Żelaznej jest okrzyknięty najlepszym w Warszawie. Czy rzeczywiście to szpital idealny?

Luksusowy poród – fakty i mity porodu na Żelaznej

Niestety miałam (wątpliwą) przyjemność poznać bliżej kilka warszawskich szpitali. Z pewnością ten przy żelaznej wypada najlepiej. Pomijam tutaj aspekty merytoryczne opieki medycznej, wyposażenie itd. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie więc nie chcę się wypowiadać. Z pewnością ktoś mógłby powiedzieć, że są lepsze placówki pod kątem takich kryteriów (i pewnie ma rację). Ja podzielę się z Wami moim doświadczeniem związanym z tym szpitalem, pokażę Wam jak to wyglądało z perspektywy pacjenta. Największym plusem tego miejsca są komfortowe warunki przy samym porodzie. Przestronne sale z łazienką, wygodny fotel dla osoby towarzyszącej, wanna w każdej sali. I przede wszystkim cudowna opieka położnych przy porodzie.

Dom Narodzin

Fajnym rozwiązaniem jest również Dom Narodzin. Są to bardzo wygodne sale, które mogą być namiastką porodu w domu. Myślę, że jest to super rozwiązanie dla kobiet, które są zdecydowane na naturalny poród bez znieczulenia i innych ingerencji medycznych. Również dla takich, które chciały rodzić w domu jednak z uwagi na różnego rodzaju obawy się na taką opcję nie zdecydowały. Poczucie bezpieczeństwa z pewnością daje to, że tuż obok są specjaliści, którzy w razie potrzeby udzielą pomocy. Pamiętajcie tylko, że decydując się na poród w Domu Narodzin należy wcześniej (ok. 32 tyg.) zgłosić się do szpitala aby dostać kwalifikację na taki poród. Jednym z wymogów jest prawidłowo przebiegająca ciąża, czy brak chorób matki.

Co ważne, poród w Domu Narodzin jest bezpłatny. A warunki, które ma tam kobieta są na poziomie prywatnych klinik.

 

Lekarz prowadzący

Szpital ten jest bardzo oblegany przez rodzące kobiety. W związku z tym podobno zdarzają się sytuacje, że w przypadku braku miejsc kobiety są odsyłane do innych szpitali. Ja nie mam takich doświadczeń. W szpitalu rodziło wiele moich koleżanek i żadna z nich takiego problemu również nie miała. Ciężko ocenić jak często takie sytuacje się zdarzają.

Niewątpliwie większy komfort w tym zakresie daje posiadanie lekarza prowadzącego z tego szpitala. Tak było w moim przypadku. Wiedziałam, że do lekarza w okresie ciąży będę chodzić prywatnie więc wybierając konkretną osobę świadomie zdecydowałam się na ginekologa pracującego w tym szpitalu. Dało mi to poczucie bezpieczeństwa, że nie zostanę odesłana z kwitkiem (pewnie złudne bo jeśli nie byłoby miejsc to pewnie nic by to nie dało 😉 ) Był to jednak doskonały lekarz więc nie miałam dylematów. Jeśli będziecie potrzebować kogoś godnego polecenia to dajcie znać na prive. Lekarz na ostatniej wizycie uzupełnił również „kartę porodową” więc nie było konieczności czekania przy przyjęciu do szpitala.

Prywatna położna

Nie miałam wykupionej prywatnej położnej. Miałam kontakt z kilkoma położnymi w trakcie porodu z Julkiem i każda z nich była naprawdę super. Dlatego nie widziałam takiej potrzeby. Podobne, (pozytywne odczucia) miały pozostałe dziewczyny, z którymi rozmawiałam w szpitalu. Jeżeli ktoś jednak czuje taką potrzebę to można podpisać umowę z konkretną położną, która będzie przy porodzie. Jest to koszt ok. 1500zł.

Co mnie zaskoczyło?

Było kilka momentów, które były dla mnie ciekawym doświadczeniem i które nie ukrywam mnie zaskoczyły. Jednym z nich była położna, która po wejściu do sali włączyła w radio muzykę (chyba chilli zet) i spytała czy mi odpowiada?! Miło z jej strony 😉 chociaż nie ukrywam, że przy takiej częstotliwości skurczów to miałam ochotę wyrzucić to radio przez okno.

Bardzo pozytywne oceniam postawę położnej po porodzie. Kilka razy do mnie przychodziła i dopytywała czy wszystko jest ok. Pomimo wczesnej pory położna zaproponowała, że przyniesie śniadanie. Zaskoczeniem było jednak pytanie czy herbatę piję słodzoną i jaką dietę sobie życzę – normalną, wegetariańską czy bezmleczną. No takiego luksusu to się nie spodziewałam.

Nieoczekiwane spotkanie

Bezpośrednio przed porodem po raz kolejny czytałam książkę Jeanette Kalyta „Położna. 3550 cudów narodzin”. Fajne to było doświadczenie zobaczyć ją bezpośrednio po porodzie (opiekowała się moją koleżanką z pokoju). Budujące jest to, że takie wspierające, pełne dobrej energii i ciepła kobiety jak Jeanette przyjmują porody innych kobiet.

Minusy porodu na Żelaznej

Po porodzie miałam bardzo silne dolegliwości bólowe związane z moją chorobą. Totalnym zaskoczeniem było dla mnie to, że szpital nie miał wszystkich leków przeciwbólowych. Zaszła potrzeba podania mi konkretnego leku i wyobraźcie sobie, że dostałam receptę na lek do wykupienia go w aptece.

Pomimo tego, że szpital słynie z bardzo wspierającej postawy wobec rodzących, zaskoczyła mnie nie najlepsze wsparcie w zakresie karmienia piersią. Ani razu nie pojawiła się Pani z poradni laktacyjnej. Dodatkowo wsparcie położnych w tym zakresie nie było spójne. Każda miała nieco inne zdanie i informacje przekazywane mamom były sprzeczne. Tym razem nie potrzebowałam takiego wsparcia, ale przy pierwszym porodzie jest to niewątpliwy minus.

Sale poporodowe

Sale poporodowe są bardzo komfortowe (2-3 osobowe) z łazienką. Trzeba mieć jednak trochę szczęścia aby trafić do niech bezpośrednio po porodzie. Z uwagi na dużą liczbę pacjentek często wszystkie sale są zajęte i kobiety bezpośrednio po porodzie leżą w zaadaptowanej sali porodowej. Jest to duży dyskomfort. Pięć kobiet i noworodków w niewielkim pokoju to mało wygodna sytuacja. Nie mówiąc już o godzinach, kiedy odwiedzali nas tatusiowie…. Ruch jak na dworcu. Do tego dobiegające zza ściany odgłosy innych rodzących kobiet. Pominę już to, że nie było normalnego łóżka i leżałam na fotelu porodowym. Kobiety są przenoszone do normalnych pokoi jak tylko zwalniają się miejsca na oddziale położniczym. Przy 2 porodzie miałam dużo szczęścia bo dostałam salę po kilku godzinach. Za pierwszym razem dopiero po 2 dobie.

Pomimo tych zauważalnych minusów kolejnym razem wybrałabym ten sam szpital. Przede wszystkim z uwagi na cudowne położne przyjmujące porody i komfortowe warunki przy porodzie.

A poniżej dużo naszych zdjęć. Dzięki nim te pierwsze tygodnie po porodzie zostaną z nami na długo.

P.S jest też dowód na to, że ja również miewam podkrążone oczy 😛

4 komentarze